Komentarze: 2
Właśnie przed chwilą skonczyłam odrawiać pogrzeb chomiczkowi, więc koniec załoby. Zakopałyśmy go w pudełku po margarynie na działkach, i zrobiłyśmy mu krzyżyk i dałaysmy kwaity do grogu i na grób. Na pudełku podpisałyśmy Jerry. Jak kopałam to mi sie łopata złamała. Była ze mna Kinga i Jasiek, to Kinga zrobiła krzyżyk:) Do pudełka włożyliśmy mu troche trot. Klatke i kóleczko i te miseczki w ktorych jadlo zanioslam do piwnicy. Nie mógł poczekac do lipca, jescze by miesiąc przezył i by byl miesiac. Zyl juz trzy lata. Nawet teraz jak go zakopywałysmy to mial mieciutka siersc i bialutka, zawsze mi sie ona podoba byla taka ladna sniezno biala milutka i zawsze czysciautka i lsniaca. To duzo jak na chomika, jak na chomika to byl starutka starowiną. No ale trudno to tylko byl zwierzaczek, maly i bezbrony, chodz kochaniutki i milutki.